piątek, 8 stycznia 2016

Premiera Teen Wolf!

Przedwczoraj obejrzałam najnowszy odcinek Teen Wolf, 11 odcinek piątego sezonu. Tak długo wyczekiwany. Chciałam go obejrzeć w mojej serialowej bluzie ale leci przez 2 tyg i jeszcze nie doszła. A szkoda. Chciałabym tylko powiedzieć, że w notce będą spojlery odnośnie odcinka.

Początek odcinka to było coś. Trzymało w napięciu. W momencie kiedy Lydię złapała siostra Theo plusnęłam wodą prawie na laptopa(tak oglądałam w wannie). Ciekawi mnie nadal po co było mu serce siostry. To było dziwne... Lydia to będzie zdecydowanie kluczowa postać w tym sezonie. 
Liam i Hayden. Hayden to mała "szmata" ups sory, jeżeli uraziłam, nie chciałam, żeby tu były takie słowa ale inaczej jej nie nazwę. Posunęła się za daleko. Niech lepiej zostanie ze stadem Theo i nie miesza się w to wszystko. 
Noah Patrick to postać, która zniknęła za szybko. Gra go Jordan Fisher no i nie ma co, jest przystojny... Mam nadzieję, że ożyje.
Stiles i Scott-liczę na to, że się pogodzą. W tym odcinku nie było widać jakiejś ogromnej nienawiść, a wręcz pomoc ze strony Scotta. Miło. 
Dla szeryfa wszystko skończyło się szczęśliwie z czego bardzo się cieszę, bo nie chciałam, żeby Stiles tracił rodzinę.
Tak jak się zapowiadało już w pierwszym odcinku pojawiły się wspomnienia chłopaków z młodość. Narazie tylko Stilesa. Nie było to nic przyjemnego...
Parrish jest dziwny. Coraz bardziej mnie zaskakują jego moce. Nie wiem czy to dobrze, czy źle. I po co on w stadzie Theo?

Ten serial jest tak pogmatwany, że masakra! Czekam na kolejny odcinek jak na szpilkach. Oby więcej się wyjaśniło!

Kogo wam brakowało w odcinku? Mi zdecydowanie Dereka i Isaac'a! 
Zauważyliście nieobecność Kiry?

Jak wrażenia po odcinku? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz